Niestety... Stało się... Po dwóch latach przyszedł koniec :(... Smutne ale prawdziwe...
Naprawdę trudno mi się z tym pogodzić... Wszystko jest bardzo świeże... Minie trochę czasu zanim się w pełni otrząsnę.. Jak to mówią czas leczy rany...Przez ten cały czas od rozstania zastanawiałem się... Jaka jest przyczyna, powód...Doszedłem do różnych wniosków... Czasami sprzecznych.. Czasami absurdalnych... Nie wiedziałem co myśleć i co robić... Chciałem zrozumieć... I Myślę, że dopiero dzisiaj odnalazłem sedno sprawy... Źle szukałem... Bo to nie uczucia są przyczyną...
W moim i Eweliny życiu... Był to pierwszy, poważny związek... Wszystkie wcześniejsze próby bycia z kimś kończyły się bardzo szybko... Bycie razem w tym przypadku było rzuceniem na głęboką wodę... Nigdy czegoś takiego wcześniej nie doświadczyliśmy... Musieliśmy się bardzo wiele nauczyć... Nie tylko o drugiej osobie ale także i osobie... Pojawiła się miłość... Najwspanialsze uczucie... Po raz pierwszy poczuliśmy co to jest szczęście z ukochaną osobą... Zresztą wystarczy poczytać wcześniejsze notki... Będzie wiele szczęśliwych, ale zdarzą się i smutne... Bo każdy związek nie może obyć się bez kłótni, scysji... To by było nienaturalne... Nie można się jednak cały czas uczyć.. Żyć magią uczuć... Powiewami namiętności.. Nie da się tak... W którymś momencie... Musi przyjść stabilizacja... Przyzwyczajenie... Rutyna... To coś naturalnego... Chciałbym zobaczyć moich rodziców pełnych miłości ;)... Nie da się tego pokonać... To przychodzi samoistnie... Następuje kolejny etap... Tyle że... Czasami zmiana następuje łagodnie... A czasami boleśnie...
Niezauważyłem tego... W moje życie wkradło się przyzwyczajenie... To nie był ten ogień miłości co na początku...A mimo to odpowiadało mi to... Byłem przekonany, że jest dobrze... Że mógłbym tak żyć aż do śmierci... Dla Eweliny te przyzwyczajenie nie wyszło na dobre... Ona ciągle potrzebuje żywej miłości, ciągle potrzebuje się uczyć, by być jeszcze lepsza... Może nie zrozumiała do końca siebie... Niestety nie wiem tego... Musi do tego sama dojść... W spokoju... Samotności...
Nasze rozstanie nie było błędem... Nie było też krokiem wstecz... Było najwłaściwszym wyjściem... Może za jakiś czas... Znowu będziemy razem... Chciałbym żeby to jak najszybciej nastąpiło.. Lecz z drugiej strony wiem, że to wymaga czasu...
Ewelina potrzebuje samotności.. Przemyślenia wielu spraw... Teraz to rozumiem... A co ze mną ?... Sam nie wiem... W każdym razie... Potrzebuję miłości i możliwości opiekowania się kimś... Czekanie na powrót... Nie jest chyba dobrym rozwiązaniem... Nie chcę się łudzić ani naciskać żeby znowu być razem... Nie dam poznać, że czekam... Nic na siłę...
-=Buszmen=-