"Polska": rozwodzi się co trzecie polskie małżeństwo. Z badań wynika, że zjawisko to jest akceptowane przez ponad połowę Polaków. Rozwód przestał być życiową porażką, a stał się standardowym sposobem rozwiązywania małżeńskich problemów - ocenia gazeta.
Chociaż wiemy, że na rozpadzie rodziny najbardziej cierpią dzieci, aż 45 proc. badanych uważa, że nawet dla ich dobra nie warto trwać w nieudanym związku. Rozwodnikom współczujemy (59,4 proc.) lub gratulujemy odwagi (17,3), zamiast ganić. Pocieszające, że coraz więcej osób - 75 proc. - spostrzega, że z polską rodziną dzieje się źle.
Coraz większą akceptację rozwodów potwierdzają badania przeprowadzone dla "Polski" przez ARC Rynek i Opinia (8-9 stycznia 2008 r.). Aż 53 proc. Polaków jest zdania, że rozwody są w porządku. Że lepiej się rozstać, niż trwać w nieudanym związku. Przeciwnego zdania jest 30 proc. I choć uważamy, że nauczanie Kościoła to najlepsza wskazówka dla każdego małżeństwa (50,5), to jednocześnie uznajemy, że jego poglądy na rodzinę nie sprawdzają się w dzisiejszym świecie (50,8 proc.).
Polska rodzina przeżywa kryzys - zauważają to niemal wszyscy badani. I faktycznie - trudno go nie zauważyć, choćby po lawinowo rosnącej liczbie rozwodów. Jeśli w 2000 r. rozstało się w naszym kraju niecałe 43 tys. małżeństw, to w 2006 już niemal 72 tys.
Jednak wciąż znajdujemy się w europejskiej czołówce trwałości związków - rozpada się u nas "zaledwie" co trzecia para (32,6 proc. związków), podczas gdy np. w Belgii 71 proc. małżeństw, a w Czechach aż 60 proc. Hiszpanie zaś wprowadzili rozwody ekspresowe (w 10 dni), prowokując w ten sposób boom rozstań. Z ostatniego miejsca w ciągu roku awansowali na drugie (67 proc. rozwiedzionych małżeństw).
Artykuł z onet.pl. Tak się złożyło, że rozmawiałem wczoraj o tym z pyfem... Jest ze swoją Anią już prawie 3 lata i nachodzą go różne takie myśli... Cieszę się, że mamy identyczne zdanie na ten temat... Wstrzemięźliwość...
Założenie rodziny to jeden z fundamentalnych celów człowieka... Niestety czasy są takie, że słowo małżeństwo się zdewaluowało... To co kiedyś było święte, przestało być... Rozwody stały się sposobem na życie, a małżeństwo ekonomią... Hmmm...
PS. Mój biorytm pokazuje, że jestem w intelektualnym dole.. :o