Wybrałem się w piątek z Patrycją do kina... Opowieści z Narnii.. Niby najciekawsza dostępna propozycja.. Ale..
Moje pierwsze wrażenie po obejrzeniu ?... Żadna rewelacja.. To już wszystko było... Miałem wrażenie jakbym oglądał Władcę Pierścienia, Shreka i Harrego Pottera na raz... Bez nowości... Tak jakby.. Twórcy Narni wyciagnęli to co najlepsze z tych filmów i zlepili w jedną całość... Ok..To dobrze... Ale mogliby mieć jakąś wizję... Bo film nie miał większego przesłania.. Taki sobie.. Na dodatek można było doszukać się kilku nieścisłości...
Może teraz trochę pozytywów.. Bo by wyszło na to że mi się wogóle nie podobał ;).. Plusy... Gra aktorów..Szczególnie dobrze spisała się Georgie Henley (Łucja Pevensie)... Muzyka .. Charakteryzjacja.. Sceneria...
Co do tego chrześcijaństwa , co budziła tyle zastrzeżeń....Czysta bujda!... Założę się że ten szum rozpętali sami producenci... Taka sobie reklama...
Podsumujmy... Film nawet fajny.. Ale nie należy od niego zbyt wiele oczekiwać... Jest bo jest...Bez klimatu... Ta pozycja szybko pójdzie w niepamięć.. :)
PS. Szkoda że twórcy potraktowali Opowieści z Narnii jako środek do podreperowania swojej kasy.. To mógł być naprawdę dobry film :)...
-=Buszmen=-