Piątkowe Wieczory...
No tak... Po całym tygodniu męczenia się w szkole i nauki(nawet tej nibynauki) ja mam już dosyć... Dni te są przeważnie swawolne i sielskie... Prawdziwe życie natomiast zaczyna się wraz z ostatnim dzwonkiem szkolnym w piątek... Trwa niedługo czyli do 8:00 w poniedziałek.. Lecz to już zawsze coś... Jak tylko wracam do domu , to już myślem co by tu pokombinować przez weekend... Ale nie ma to jak piątkowy wieczór... Najpierw wyspa słodowa i oczywiście picie tanich win... Bo co innego przecie... Troszke sę upije... Bede bardziej uradowany i pewniejszy siebie... Następnie czeka jazda do 5 Nutek gdzie oczywiście panuje miła , przyjemna atmosfera...I lecie dobra muzyka..A z tym różnie bywa... Najbardziej cieszy gdy na ostre klimaty wchodzą nieświadome zagrożenia ofiary... Czyli inaczej muwiąc skaci... I czyja to jest wina..Przecie nie moja , bo po co się tam pchają... Oczywiście pogadam se nieco.. Pośmieje się z pewnych osób ;)... Wyznam miłość Miśkowi lub Grefowi... Choć myśle jeszcze o Machaju i Osmendzie... Piwo ma się rozumieć jest jakieś niedobre... Choć nie chciałbym wiedzieć jaka tam jest zawartość procentowa wody... A jak dodatkowo kasy nie ma , to nie ma to jak dobry stary kran w WC... Taka woda to normalnie bardzo bogata w związki chemiczne... Zapewne cała tablica Mendelejewa... Ale nie martwcie się , jeszcze nie urosła mi 4 ręka.. ;)... Jednak gdy skończy się nieco faza... To trzeba sie dopoić.. Zaopatrzenie znaleść można : monopol w Arkadach i koło tunelu kolejowego... Wówczas idzie się grupowo koło kina Ślaska.. Do tego ciemnego lasku i napełnia bak.. I tak w kółko dopóki starczy kasy , chęci i czasu... Podajrze od godziny pierwszej w Nutkach zaczyna lecieć totalny syf... Ludzie opuszczają lokal bo kto przecie przepada za sluchaniem HH... Porażka poniekąd.. Przeważnie ja zmywam się koło 2.. Ale to zależy od chęci i towarzystwa , które pozostało na placu boju... Wracanie do domu to już inny problem.. Bo qrde.. Nie ma do mnie żadnych lini nocnych!!!!!!!... A daleko do dworca to ja nie mam... No i powrót na piechote trwa mi koło 30-40 minut... Ciekawe jak będzie przy śniegu i totalnym mrozie.. Brrr... Nie lubie marznąć.... Jeszcze chciałbym poruszyć sprawe mojej siostry... Jeżeli ide z nią do 5 Nutek... To musze z nią wrucić..W przeciwnym razie.. Będziemy mieli przesrane... Nie wspominając o tym że siostre trzeba pilnować.. Bo często siebie nie kontroluje.. Tak to wygląda...
PS..Następna notka.. Będzie o Tobie kotq... Tęsknie za Tobą...cmok z ;P...
-=Buszmen=-