Kościół
W ostatni piątek byłem w kościele św. Ducha.. Nie żeby się modlić, ale żeby pomóc tacie w naprawie.. Zdolni ludzie zepsuli spory kawał metalu.. A dokładnie zwieńczenie ambony.. Cud, że się nikomu nic nie stało..
Umówieni byliśmy na 18.. I nikt nic nie wie.. Bo proboszcz prowadził akurat mszę.. Na szczęście siostra zakonna się opamiętała po 15 minutach, bo zimno było czekać na dworze.. Weszliśmy.. Poczekaliśmy.. Przy okazji.. Ktoś wie jak wyłączyć dźwięk przychodzących smsów.. Jak ma się pusty dzwonek i bez wibracji ?.. Bo za ścianą była msza.. Niezłego zonka złapałem gdy przyszedł sms :)..
Po mszy.. Przyszedł proboszcz.. Chłop z 2 metry +.. Z dobrych 10 minut szukał kluczy.. Potem szukaliśmy sali z kontaktem..
Co do samej naprawy była żmudna.. Wykręcanie trudnodostępnych śrubek, ale jakoś się uwineliśmy.. I chcieliśmy zanieść pozostałe części do piwnicy.. Jak miałobyć otwarte, to było zamknięte.. Jak więzienie.. Wszystkie drzwi zamknięte :).. Zdobyliśmy klucze od piwnicy, zanieśliśmy.. Wiecie co, ksiądz to też człowiek!!.. W piwniczce były 3 zgrzewki butelkowanego Żywca :) I to ja rozumiem ! :)
Wychodzimy.. Drzwi zewnętrzne oczywiście zamknięte.. I trzeba szukać siostry.. :)) Ehh :)
Buszmen