Domówa u Osmendy
Nie była to rewelacja.. Ale uszło.. Trochę browców się wypiło.. Ruszyliśmy czerwone Martini (nigdy więcej).. Na spiryt zabrakło sił i odwagi (na sprzątanie chaty ? :>).. Ciekawsze motywy: naprawa biurka o 1 w nocy.. Dziecioł napierdalał tym młotkiem aż zdrowo :D.. misiek się zalał.. i zrobił się agresywny.. chciał skopać takiego Mateusza.. ale zasnął ;).. godzinna wyprawa po piwo (Osmend mieszka na Kościuszki, toż to centrum, a załatwienie zaopatrzenia trwało godzinę ?!).. potem sen.. i powrót o 10 na chatę i snowu sen :]
Osmend.. załatw sobie jakąś muzę :> mówię o muzyce !
Buszmen