Długa i nudna notka...
Tera opisze wszystko co się ostatnio u mnie działo w jednej notce... Nie macie nic przeciwko ??... Nic nie słyszem więc... Spoko :)... Już piszem...
#PIĄTEK#... Historie zaczne od piątku... Oj dawne to dzieje były... A jakże... W piątek to odwiedził mnie kuzyn... Zwany Radkiem... No wsumie dawno u mnie był i pozostał do niedzieli... A wtedy to moja kuracja dobiegała końca... Jeszcze nie czułem się zajebiście.... Choć nie było aż tak źle... Przynajmniej szkoła mnie mineła... No co , ma się usprawiedliwienie lekarskie to można wszystko :)... Nic więcej z tego okresu nie moge se przypomnieć... Luki w mózgu...
#SOBOTA#... Oczywiście długo siedzieliśmy z Radziem przed kompem... Śpiący Radzio to musze wam powiedzieć ciekawy widok... I interesujące rzeczy muwi :D... Półprzytomny... Leżąc w śpiworze... Myślałem że kapuje... A tu nagle coś szmera do mnie... "No idź na te skrzyżowanie"... I tak kilka razy :D... Nie przypominam sobie abyśmy coś pili... Chłopak normalnie jakby żył w innym świecie... To się nazywa jawa... Hmm a może to rodzinne ??? Kto to wie ;)... A tego dnia fajnie i lekko mi się spało... No do 12 drzemałem... Ale to standard... Jeśli chodzi o mnie... Puźniej założyłem Radziowi gg i bloga... (macie linka)... Pojechaliśmy do niego... A nie miałem jeszcze okazji u niego być po przeprowadzce z Miękkini... Wsumie spoko... Takie małe getto :)... Obejrzałem se meczyka... Polska-Białoruś... Młodzieżowcy grali... Wsumie nic specjalnego... Troche się wqrzyłem... Kuba (Pele) grałby 100% lepiej od nich... Ale miałem pod ręką szczura Radzia... zwanego Staszkiem :) czyli Stanisław... Jakie miłe i inteligentne zwierzątko.. Musze se wkońcu sprawić takie... W tym celu wziołem od kuzyna troche trocin i pojemnik na żarcie... Wruciliśmy do chaty... Ale Radzio to Radzio co nie... Umuwił się z jakąś panienką z gg... Chciał żebym z nim pojechał pod Exodus... Bo jeszcze tam nie był... No co tam... Zgodziłem się... Pojechaliśmy... Typki nie było... Troche jazda na darmo... Pod Exodusem spotkaliśmy Miśka , Menela , Julite I Wiktora... Wtedy to dowiedziałem się o wieści... Machaj się ścioł... Normalnie w szoku byłem... Ale spoko...Wracając kupiliśmy se winko... Które wypiliśmy następnego dnia :>...Aaa i ten... Na ulicy Radzio zauważył 3 nieużywane prezerwatywy... Strasznie koło nich się kręcił... Nie dawał mi żyć poprostu... Ostatecznie ich nie wzioł :D... O i jeszcze jedno... Jak trudno się z kimś umawiać.. Mowa o wyprawie na łyżwy... Następnym razem będe sie umawiał miesiąc przed.. Aby mieć pewność że więcej ludzików się wybierze... No wracając do soboty... Nocą znowu siedzieliśmy przed kompem... (To już nałóg - nie ma co ukrywać)...
#NIEDZIELA# Niedzieli przyszedł czas... Oczekiwany dzień... Ze względu na łyżwy... I spotkanie z moim kwiatuszkiem... Rano sił nie było i kasy żeby pojechać na Świebodzki po WIKTORA (imię mego szczura)... Pewnie znając siebie przespałbym połowe dnia... Jakoś się obudziłem wkońcu... Doprowadziłem się jako tako do porządku... A wyglądałem i czułem się jak narkoman... Czas szybko mijał i czas było się zwijać... Na łyżwy... No i wtedy okazało się że nie ma kasy i że trzeba do bankomatu zapieprzać... JA i bankomaty... To przeciwieństwa które się odpychają... To tak jak takie same bieguny magnesów przyłożone do siebie :)... No ale od czego ma się Radzia :D... Troche spuźnieni poszliśmy na lodowisko...Udało kase się załatwić dla kuzyna... A tam... Ujrzałem moją siostre... Gacka... Miśka.. i obciętego Machaja... No komment... Przyjechał niebawem autobus z drugą częścią "ekipy" wraz z moim największym skarbem za którym bardzo się stęskniłem... Następnym naszym krokiem było winko dla odwagi i na dzieńdobry a może i dla towarzystwa... Ciekawe czemu Wojtek nie dał sie skusic na łyczka ?? ;)... No i co dalej... Dalej to nasz cel - lodowisko i przetrawnie na lodzie :)... Było naprawde zajebiście.. Pierwszy raz byłem... I jako tako mi szło... Nie chwaląc sie byłem rekordzistą upadków :D... Nauka wymaga ofiar co nie :)... Ewelinie też dobrze szło :)... Choć zdeprymowało mnie nieco to .. że nagle okazało się że wszyscy umieją jeździć oprucz nas... Oszuści jedni... Raz się dość niemiło rozłożyłem na tafli... Dzięki "pomocy siły zewnętrznej" rozjechały mi się nogi... I niby szpagat na lodzie zdziałałem... Troche bolało... Choć mokra dupa (od lodu) to i tak pożądną przestrogą dla mnie była... Przez to w nocy mnie nieco wzieło chorubsko... Po godzinie łyżwowania... Zwineliśmy się w droge powrotną.. tzn do Alberta na drobne zakupy... A potem do mojego domu... Do domu doszedłem tylko z moim skarbem... Przetrafiliśmy... Przetrfaliśmy ten dzień...
#PONIEDZIAŁEK# No i czas do szkoły... Nie spuźniłem się... Bo niewolno mi... Chcę ukończyć szkołę :>... Choć i tak nie wierzę w groźby Magdziakowej... Nic mi nie zrobiła przez 4 lata (poprawka przez 3 lata) to czemu miała by mi tera krzywde zrobić ??:)... Dowiedziałem się przynajmniej na histrze że zaliczyłem sprawdzian... 2= to nic szczególnego ale... Pozytywna to ocena... Pomijając fakt że mam zagrożenie z histry 2/1... A na polskim... Dostałem 5! z treści lektury... "Ferdydurke" Gombrowicza.. Choć przyznam się że nawet nie widziałem okładki tej książki :D... Nieco ogólnikowo przeczytana ściąga na przerwie wystarczyła... A jak wruciłem do domciu... To od razu zasnołem... Zmęczenie po niedzieli... Ma się rozumieć... Większą część poniedziałku to ja po prostu przespałem... Nawet położyłem się spać o 21... Co jest dziwne.. Bo kłade się koło 1 w nocy...
#WTOREK# Czyli dzień dzisiejszy... W szkole wqrzało mnie jedno... PUSZEK na mojej głowie.. W poniedziałek myłem włosy... I takie czyste .. takie puszyste... Błee.... Normalnie przeszkadzały... Przynajmniej Machaj zaszczycił swoją obecnością szkołe :)... Na Polskim śmialiśmy się z Turka... Jakieś dziewczyny z gimnazjum wysnajperowały go na swój cel :D... Turek obyś tylko nie poszedł w ślady Wolnego... Jeden pedofil na klase wystarczy... A na bioli mnie pytała... Błe.. Dałem dupy.. Że tak powiem... Uczyłem się wszystkiego porządnie... Oprucz tej krwi cholernej... No i 2 dostałem... Buuu... Po powrocie wzieło mnie na sprzątanie... Wysprzątełm chate na błysk... Aż mama dziwiła się :)... Miła niespodzianka... Kajna od razu.. Że ja nic nie robie za darmo ... Cuż za niewdzięczność... A sprzątełem bo mama dała kase na łyżwy... I powiedziałem że postaram się to odrobić... Najlepiej odrobić sprzątaniem :)... Lubie widzieć moją mame w dobrym humorze :)... Można wtedy wszystko... No prawie ;)... Dziś dużo się uczyłem na jutrzejszą historie i ruski... Uczyłem się ... Aż mam mętlik w głowie.. Straszne... Czuje się niedouczony... Literki mi się już mieszają...Masakra.. Więc życzcie mi powodzenia jutro... Przyda się...
To tyle... Jeśli chodzi o ostatni dni moje... Hmm... A tera przyznajcie się komu się nie chciało tego czytać do końca... O ile wogóle mowa o zaczynaniu ?????? ;)...
PS... I ciekawe czemu blog nie chciał mi ostatnio działać jak należy...
-=Buszmen=-