• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blog Buszmena

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • 90minut.pl
    • Blog Agaty
    • Blog Eweliny
    • Blog Magdy
    • Blog Patrycji
    • Forum Beyzyma
    • Ja na Naszej Klasie
    • Sport w internecie
    • Sport w internecie II
    • Twórczość na Napisy.info
    • WKS Śląsk Wrocław
    • Wyniki na żywo

...

Poświęcenie w imię miłości ?... Kilka słów a jaka głębia... Czy ktoś zastanawiał się jak wiele jest w stanie poświęcić w imię miłości ? Sam się nad tym zastanawiam wiele razy... Na ile mnie stać... Co byłbym w stanie poświęcić dla szczęścia Ewelinki ?... Młodość, zdrowie, życie... Trudno mi to teraz powiedzieć... Bo nie jestem w takiej sytuacji... jaką miał Even Treborn z Efektu Motyla... Poświęcił życie dla dobra swoich bliskich i dla szczęścia Kayleigh, którą tak bardzo kochał... Czyż nie ma większego poświęcenia niż poświęcenie życia ?... A może... Czy nie mógł zmienić biegu historii tak aby było wszystko w porządku ?.. A może się poddał... Zabrakło mu nadzieji, że będzie lepiej ?... To był akt desperacji? A może miłości ? Nie wiem...Ja się nigdy nie poddam... Będę z moją Ewelinką na dobre i na złe... Wytrwałość i determinacja bycia z nią jest ponad wszystko :)... Kocham Cię Ewelinko :) Bardzooooooo...
PS kici... kici...

-=Buszmen=-

 

26 czerwca 2005   Komentarze (4)
Linka
27 czerwca 2005 o 17:53
Zżarło jedno \"i\" przy wyrazie tragedii :P.
Hah, pewnie rozpętam tym samym dyskusję :]. Nie udało mi się wyrazić wszystkich myśli tak, jak chciałam, ale muszę poprzestać na tym :>.
Linka
27 czerwca 2005 o 17:50
Buszmen
27 czerwca 2005 o 16:46
PRZEZNACZENIE... nie było mu pisane szczęście z Kayleigh... im bardziej się starał... tym bardziej mu niewychodziło... było coraz gorzej... myślę że nie chodziło tu tylko o miłość... ale o poczucie winy... gdyby nie pojechał pytać się o przeszłość to Kayleigh nie popełniła by samobójstwa... napewno czuł się winny... i to że zapomniał o niej... a miał ją uratować ?... przez własne błędy uratował ją ale kosztem swojego szczęścia a raz swoim życiem...
ZAJEBISTY film :)

PS Kotek chce do kotki :>... mrauu...

-=Buszmen=-
Linka
27 czerwca 2005 o 11:10
Tak sobie myślę, że ten, kto kocha, na pewno przynajmniej raz w życiu musi sobie zadać to pytanie. A odpowiedź na nie z pewnością nie należy do najprostszych. Zresztą możemy tylko przypuszczać, jak moglibyśmy się zachować i z czego zrezygnować dla dobra drugiej osoby... Niedawno doszłam do wniosku, że mogłabym zrezygnować z własnego szczęścia, gdyby to miało uczynić szczęśliwym Ciebie... Mam jednak nadzieję, że nasze szczęście jest ze sobą splecione i zależne... Bo ja mogę być szczęśliwa i zadowolona z życia tylko wówczas, kiedy Ty jesteś. A Twój smutek, Twój ból i problemy są moimi...
Jeśli zaś chodzi o film, który naprawdę wywarł na Tobie wielkie wrażenie, a i mnie nie pozostawił obojętną... Jak widzę odniosłeś się do drugiej wersji zakończenia... W pierwszej zrezygnował on bowiem jedynie z Kayleigh... Dla jej dobra... Zakończenie drugie rzeczywiście doprowadziło do tego, że sam się nigdy nie narodził... Ale to nie był jego świadomy wyb

Dodaj komentarz

Buszmen | Blogi